źródło: http://pl.freepik.com |
Oto stało się! Już ponad 4 miesiące walczę o powrót do mojej figury i wagi sprzed ciąży. Jak minął mi kolejny miesiąc treningowy? Opowiem Wam pokrótce jakie robiłam treningi i jakie efekty tychże treningów uzyskałam w tym miesiącu.
Ci z Was, którzy już zajrzeli kilkakrotnie na mojego bloga wiedzą, że końcem stycznia rozpoczęłam moje zrzucanie zbędnych kilogramów po ciąży. Dla tych, którzy trafili tu po raz pierwszy krótkie przypomnienie: tutaj macie podsumowanie pierwszego miesiąca moich treningów wraz z wyzwaniem 30 Day Shred Jillian Michaels, tutaj możecie znaleźć podsumowanie drugiego miesiąca moich ćwiczeń razem z Centrum Sportowca, natomiast tutaj zamieściłam podsumowanie trzeciego miesiąca, gdzie do treningów z Centrum Sportowca zaczęłam dołączać treningi siłowe.
W czwartym miesiącu rozkład treningów wyglądał następująco:
Jak możecie zobaczyć pierwsze 10 dni miesiąca to była z mojej strony lekka katastrofa :( Na szczęście w pozostałe wzięłam się mocno do roboty i na 20 dni zrobiłam sobie tylko 2 dni wolne.
Jeśli czytaliście poprzedni mój post podsumowujący trzeci miesiąc (link) to wiecie, że pod koniec miesiąca zaczęłam moją przygodę z treningami siłowymi. W czwartym miesiącu zaplanowałam treningi już dość szczegółowo: 2-3 dni z rzędu treningów cardio na spalenie tkanki tłuszczowej, a następnie 1 dzień trening siłowy na rozwój mięśni, rzeźbienie i modelowanie ciała. Jak widzicie jako treningi cardio dalej stosuję treningi z Centrum Sportowca, ponieważ dobrze mi się przy nich ćwiczy i czuję, że są one ciągłym wyzwaniem dla mojego ciała, gdyż zawsze po treningu jestem cała mokra.
Jako trening siłowy robiłam godzinny trening Les Mills - Pump Extreme z obciążeniem 6 kg, czyli z 2 x 3kg hantlami. Jest to kompletny trening siłowy na całe ciało - najpierw rozgrzewka, potem treningi na pupę, klatkę piersiową, plecy, biceps i triceps, nogi, ramiona, brzuch i na koniec oczywiście rozciąganie. W godzinę można naprawdę poruszyć większość mięśni w naszym ciele i trzeba przyznać, że jest to prawdziwe wyzwanie! Dzięki takim treningom zakochałam się w Les Mills i ich wyciskaniu siódmych potów :)
Oto link do tego filmiku:
Nie będę ukrywać, że trening ten początkowo był dla mnie prawdziwym hardcorem! Dyszałam już przy rozgrzewce, a przy kolejnych częściach na daną partię ciała ledwie dawałam radę, bo mięśnie mnie wręcz paliły! Nie mówiąc już o tym, że na dzień dobry zafundowałam sobie piękne zakwasy... Ale ból szybko minął, ciało się rozćwiczyło i okazało się, że pod koniec miesiąca miałam już dużo więcej siły i moje mięśnie wytrzymywały coraz to więcej powtórzeń.
Ale ale... myślicie sobie: ok, tylko jak to wszystko przekłada się na efekty odchudzania?
Jak zawsze zrobiłam po miesiącu pomiary i oto ile cm mi spadło przez ten miesiąc:
- łydka bez zmian
- udo -1 cm
- biodra -1 cm
- pod biustem -1 cm
- boczki -1 cm
- talia -1 cm
Wagowo w tym miesiącu było troszeczkę lepiej niż w poprzednim - spadło mi 1,5 kg. Nie jest to dużo, ale zważywszy na to, że nie stosuję żadnej diety i nawet ba! - czasem sobie dogadzam kulinarnie - to uważam, że tylko dzięki ćwiczeniom jest to naprawdę niezły wynik. Jak to powtarzam - stopniowo, małymi kroczkami do przodu! Ponieważ wolę chudnąć powoli i jednocześnie ujędrniać ćwiczeniami moje ciało, niż zastosować jakąś drastyczną dietę, przez którą będę się czuła nieszczęśliwa, a ciało i skóra nie będą wyglądały wcale lepiej. Poza tym każdy dąży do innego celu - jedni pragną być bardzo szczupli i nosić rozmiar XS, inni - tak jak m.in. ja - pragną ciała nie chudego, a nieco umięśnionego i kobiecego, gdzie piersi, biodra i pośladki są jak najbardziej na swoim miejscu :)
Najważniejszym dla mnie jest to, że w tym miesiącu zrobiłam kolejny mały krok w kierunku powrotu do mojej wagi i wyglądu ciała sprzed ciąży i widzę, że naprawdę już niedużo mi zostało :)
Ba! Nieśmiało muszę Wam się przyznać do tego, że powoli zaczyna mi się podobać moje obecne ciało... Jest już znacznie lepiej od momentu, gdy cztery miesiące temu podjęłam moją walkę :)
- lipca 03, 2016
- 4 Komentarze