Jestem Małgosia i jestem Mamą Aleksandra.
Jestem Nowa.
Tzn. "nowa" tutaj, w sieci, na blogu. No bo przecież nie nowa w życiu. Ale jako "stara" też nie lubię o sobie myśleć, bo do statusu starości jeszcze kilka lat mi zostało. Wolę myśleć, że jestem w strefie środkowej - bardziej dorosła, dojrzała i świadoma niż młodzieżowa.
Nie wiem jakie zasady panują w tzw. blogosferze. Czy jak ktoś zakłada bloga to się wita?
Ja postanowiłam się przywitać, bo tak mnie wychowano - gdziekolwiek wchodzisz powinnaś mówić "Dzień dobry!" I nie ważne czy wchodzę do malutkiego warzywniaka koło domu czy też do hipermarketu - mówię Dzień dobry! No dobra, w hipermarkecie nie mówię tego wszystkim, bo musiałabym mieć megafon, ale kasjerkom mówię zawsze.
A więc - Dzień dobry!
Jak już wspomniałam, nazywam się Małgosia i mam 32 lata (choć ponoć kobiety się o wiek nie pyta... ale przyznam się dobrowolnie by ten kto to czyta wiedział z kim ma do czynienia). I tutaj niektóre z Was uśmiechną się pod nosem i pomyślą: "OHO! Kolejna 30-letnia mamuśka założyła bloga, aby dawać miliard pierdyliard durnych rad, jakby była jakimś Guru Macierzyństwa."
Niestety. Choćbym bardzo tego chciała to Guru nie jestem. I to nie tylko Guru Macierzyństwa, bo w sumie to ja nie jestem Guru Niczego. Guru nigdy się nie myli i wszystko wie najlepiej. Ja - odkąd 2 miesiące temu zostałam Mamą potknęłam się już setki razy, przerosło mnie z milion sytuacji, a wątpliwości towarzyszą mi prawie codziennie...
I tak oto dobrnęliśmy do tego co ja tu właściwie robię.
Kiedyś pisałam pamiętnik. Dawno dawno temu. (W sumie mogłaby się ta historia zaczynać słowami: Dawno dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami...) Potem, gdy byłam w ciąży i teraz gdy jestem Mamą - poczułam na nowo potrzebę pisania... O czym? O wszystkim. O tym co mnie otacza, co mnie przeraża, z czym sobie nie radzę i co mi zaprząta myśli oraz o tym czego się nauczyłam w tym okresie. Ale właściwie po co? Aby wyrzucić z siebie milion myśli, które mi codziennie towarzyszą, aby podzielić się z kimś tym co mnie trapi i co mnie przerosło. Kto wie... może jeśli jakaś inna mama przypadkiem trafi tutaj i przeczyta moje przemyślenia i rozterki, to być może się ucieszy i poczuje lepiej, iż nie tylko ją macierzyństwo czasem potrafi przerosnąć.
Bo cóż... muszę się przyznać, że mnie macierzyństwo czasami kompletnie zaskakuje i rzuca na kolana.
Gdy byłam w ciąży przeczytałam sporo książek, poradników i artykułów w internecie, czyli szeroko pojętej literatury, która opisywała jak moje życie będzie wyglądać po porodzie. I O ZGROZO! Ja głupia naprawdę uwierzyłam, że będzie właśnie tak jak piszą w książkach! Do dnia, aż urodziłam i okazało się, że żadna książka, artykuł czy poradnik nie uspokoi mojego płaczącego przez godzinę dziecka, a mi nie doda sił i cierpliwości. Musiałam nauczyć się sama jak zrozumieć moje dziecko i o czym mało kto mówi wprost - po prostu musiałam PRZETRWAĆ pierwszy miesiąc. Tak, przetrwać! Bo macierzyństwo jest czasami trochę jak szkoła przetrwania. Ale szkoła przetrwania z najwspanialszą nagrodą na świecie - Twoim Dzieckiem :)
Dlatego Droga Przyszła/ Obecna Mamo (ba! być może także Tato)! Jeszcze raz witam Cię serdecznie w moich skromnych progach. Zechciej rozsiąść się wygodnie, przeczytaj, skomentuj i po prostu przygotuj się na tą jedyną w swoim rodzaju szkołę przetrwania. Jeśli zwątpisz - wiedz, że inne matki też często wątpią, nawet jeśli się do tego nie przyznają. Jeśli się potkniesz - wiedz, że nie ma matki, która by się nigdy nie potknęła. Wreszcie, jeśli czasem płaczesz - wiedz, że każdy ma prawo do łez, oby tylko jak najwięcej łez było ze szczęścia, a nie ze smutku czy zmartwień.
I pamiętaj - rodzimy dzieci, dajemy nowe życie, więc nic nie jest w stanie nas złamać! Bo jesteśmy Kobietami przez duże K, Matkami przez przeogromne M...
I tak oto dobrnęliśmy do tego co ja tu właściwie robię.
Kiedyś pisałam pamiętnik. Dawno dawno temu. (W sumie mogłaby się ta historia zaczynać słowami: Dawno dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami...) Potem, gdy byłam w ciąży i teraz gdy jestem Mamą - poczułam na nowo potrzebę pisania... O czym? O wszystkim. O tym co mnie otacza, co mnie przeraża, z czym sobie nie radzę i co mi zaprząta myśli oraz o tym czego się nauczyłam w tym okresie. Ale właściwie po co? Aby wyrzucić z siebie milion myśli, które mi codziennie towarzyszą, aby podzielić się z kimś tym co mnie trapi i co mnie przerosło. Kto wie... może jeśli jakaś inna mama przypadkiem trafi tutaj i przeczyta moje przemyślenia i rozterki, to być może się ucieszy i poczuje lepiej, iż nie tylko ją macierzyństwo czasem potrafi przerosnąć.
Bo cóż... muszę się przyznać, że mnie macierzyństwo czasami kompletnie zaskakuje i rzuca na kolana.
Gdy byłam w ciąży przeczytałam sporo książek, poradników i artykułów w internecie, czyli szeroko pojętej literatury, która opisywała jak moje życie będzie wyglądać po porodzie. I O ZGROZO! Ja głupia naprawdę uwierzyłam, że będzie właśnie tak jak piszą w książkach! Do dnia, aż urodziłam i okazało się, że żadna książka, artykuł czy poradnik nie uspokoi mojego płaczącego przez godzinę dziecka, a mi nie doda sił i cierpliwości. Musiałam nauczyć się sama jak zrozumieć moje dziecko i o czym mało kto mówi wprost - po prostu musiałam PRZETRWAĆ pierwszy miesiąc. Tak, przetrwać! Bo macierzyństwo jest czasami trochę jak szkoła przetrwania. Ale szkoła przetrwania z najwspanialszą nagrodą na świecie - Twoim Dzieckiem :)
Dlatego Droga Przyszła/ Obecna Mamo (ba! być może także Tato)! Jeszcze raz witam Cię serdecznie w moich skromnych progach. Zechciej rozsiąść się wygodnie, przeczytaj, skomentuj i po prostu przygotuj się na tą jedyną w swoim rodzaju szkołę przetrwania. Jeśli zwątpisz - wiedz, że inne matki też często wątpią, nawet jeśli się do tego nie przyznają. Jeśli się potkniesz - wiedz, że nie ma matki, która by się nigdy nie potknęła. Wreszcie, jeśli czasem płaczesz - wiedz, że każdy ma prawo do łez, oby tylko jak najwięcej łez było ze szczęścia, a nie ze smutku czy zmartwień.
I pamiętaj - rodzimy dzieci, dajemy nowe życie, więc nic nie jest w stanie nas złamać! Bo jesteśmy Kobietami przez duże K, Matkami przez przeogromne M...
- grudnia 31, 2015
- 2 Komentarze